sobota, 19 listopada 2011

Wymianka z E_W

Witam po przerwie. Niestety tak to jest, że nie mogę wstawiać postów tak często jak bym chciała. Dobra, nie będę narzekać- powinnam się cieszyć, że w ogóle znajduję czas na koraliki.
To tyle tytułem wstępu, teraz przejdę do rzeczy. Otóż moja pierwsza wymianka za mną :) Moją "ofiarą" była E_W . Nie powiem, stresu się najadłam (spodoba się, czy nie?), ale zdecydowanie warto było. Z resztą oceńcie sami, oto co dostałam od Eli:



Różana bransoletka, czyli prezent główny. Czyż nie jest piękna? Oczywiście moje zdjęcia w pełni nie oddają jej uroku. Oprócz tego dostałam śliczny kalendarz na zbliżający się 2012 rok.




Wzorki, którymi ozdobiony jest kalendarz i jego kolorystyka jest boska- uwielbiam takie klimaty. Co ciekawe, wcale nie mówiłam o tym Eli, ale idealnie trafiła w mój gust :)
Jeszcze raz serdecznie Ci Elu dziękuję :) Bardzo się cieszę, że w końcu na własnej skórze przekonałam się, że wymianki rzeczywiście bardziej poprawiają humor niż zakupy ;)  Chyba wpadłam w sidła wymiankowe- jak ktoś byłby chętny na małą wymiankę to serdecznie zapraszam :)
Jeszcze Wam powiem, że u mnie ruszyła produkcja świątecznych prezentów. Jak tylko coś skończę to Wam pokażę. Pozdrawiam.

sobota, 5 listopada 2011

Komplecik dla Cioci B.

Witajcie, to znowu ja. Normalnie już nie pamiętam kiedy dzień po dniu dodawałam nowe posty :) . Ale jest powód: udało mi się skończyć pewien komplecik. Ale od początku. Pamiętacie może moją pierwszą haftowaną bransoletę z tego postu ? Otóż od kiedy ją zrobiłam, leżała sobie spokojnie w mojej komódce z biżuterią. Do czasu. Któregoś pięknego dnia zobaczyła ją moja ciocia. J spodobała jej się. Poprosiła mnie także o dorobienie do niej kolczyków i wisiora (na wzór tego z postu do, którego podałam wcześniej link). Muszę jeszcze dodać, że zmieniłam  bransolecie sposób zapięcia, bo tamten nie wydawał mi się wystarczająco wytrzymało. Oto efekty:
Na pierwszy ogień idzie nowe zapięcie bransy. (bransoletę w całości można zobaczyć w tym poście, zmieniłam tylko zapięcie)


 Teraz wisior. Bardzo lubię takie wisiory:



No i kolczyki, ot takie zwyczajne:




Na samiusieńki koniec takie zbiorowe zdjęcie:
A mam jeszcze pytanie do Was, szczególnie biżuteryjek: jak rozstrzygacie kwestię ceny, jeśli wykonujecie coś dla rodziny/bliskich znajomych? Kiedy i jak omawiacie kwestię ceny? Istnieje na to jakiś złoty środek? Nie chodzi mi o to żeby na nich zbijać kokosy, no ale same dobrze wiecie, że materiały darmowe nie są. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz znalazłam się w takiej sytuacji, dlatego pytam, może pomożecie, podzielicie się doświadczeniami. Byłabym wdzięczna. To tyle. Chciałam Wam jeszcze serdecznie podziękować za odwiedziny, komentarze. To bardzo miłe, zresztą jeśli same prowadzicie bloga, to doskonale wiecie jak mogą one uskrzydlić :) . Spróbuję się jakoś odwdzięczyć... Już wkrótce ;)


piątek, 4 listopada 2011

Rocznica

Tak, obchodzę rocznicę. Co prawda nie jest to rocznica powstania bloga, ale myślę, że mogę, a nawet powinnam wspomnieć tu o niej. Otóż dokładnie rok temu, po raz pierwszy pokazałam światu swoją biżuterię, dokładniej mówiąc "wrzuciłam" jej zdjęcia na wizaż. J na pewno tego nie żałuję. Może czasem pojawiały się słowa krytyki, ale była to taka "dobra" krytyka :). Właśnie dzięki niej jestem tu dziś- dziewczyny z wizażu pokierowały mną po odpowiednich biżuteryjnych ścieżkach.  Powiedziały co poprawić, ulepszyć, zmienić. Pochwaliły, motywowały. Dzięki nim poznawałam coraz to nowe techniki tworzenia biżuterii, próbowałam ich. A jak to się konkretnie zaczęło??? Nie nadzwyczajnie, tak jak zaczynała większość z Was: składaczki. Ot, koralik na druciku, krzywy loop (wstyd się przyznać ale wciąż nie wychodzą perfekcyjnie).Tu taki jeden z pierwszych komplecików: 
Przepraszam za zdjęcie z wizażu, ale obecnie nie mam innego. Potem zafascynowana pracami dziewczyn w technice wire-wrapping (która swoją drogą w czasie kiedy pojawiłam się na forum, była "modna" ) sama sięgnęłam po druciki. I to był błąd ;) ale cóż, podobno człowiek właśnie na błędach się uczy. Pozwolicie, że w tym miejscu nie pokażę żadnej przykładowej pracy, ale wierzcie mi na słowo- robię to dla Waszego dobra ;) Kto widział, ten widział, a kto nie widział nie na czego żałować. Podsumowując: TO NIE BYŁO TO, i pomimo szczerych chęci, nic mi nie wychodziło. W tym momencie mojej "biżuteryjnej kariery" pojawiła się drobnica, która jest ze mną do dziś.Były koralikowe zwierzaki, bransolety tkane na krośnie i inne dziwne rzeczy. A to moja plecionka- pierwsza z tych "poważniejszych":
 Indiańce, moja miłość. Naprawdę lubię ten wzór, tak jak CBS. Wracając jednak do indiańskich kolczyków, to tym razem wszystko wydarzyło się za sprawą niejakiej Martvej, jednej z moich koralikowych guru.(Potem poznałam oczywiście wiele naprawdę wspaniałych plecionarek, ale to od niej się zaczęło).  Jej biżuteria sprawiła, że zaczęłam pleść. Potem już poszło z górki: wyplotłam pierwsze CBSy, koralikowe sznury, próbowałam coraz to nowych wzorów. No i dobrnęłam do teraźniejszości, czyli czasu od kiedy prowadzę bloga: haft koralikowy i znowu plecionki.
Miło mi było tak powspominać jak to się zaczęło, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Skończyłam już nowy haftowany komplecik, jutro jak zrobię zdjęcia to pokażę. Jeszcze raz dziękuję, że byłyście przez ten rok ze mną :)