Witajcie! Wróciłam w tym tygodniu znad morza. Było cudownie i baaaardzo twórczo. Nie tylko biżuteryjnie, ale o tym w następnym poście... Muszę przyznać, że pewna rzecz jest na mnie tak dobrym motywatorem, że przez ostatni miesiąc stworzyłam więcej, niż podczas sześciu miesięcy wstecz ;) Ale to chyba dobrze. Może w końcu blog odżyje.
Dobra, przejdę już do sedna sprawy: dziś dwa szydełkowce (to już ostatnie, przynajmniej na razie. Choć to jeden z tych wzorów, które mogę powtarzać bez końca). Obydwa powstały podczas jazdy - pierwszy nad morze, drugi do domu. Dodam, że zdjęcia nie ja robiłam - wyręczyła mnie W. :)
I to by było na tyle, jeśli chodzi o moją wyjazdową twórczość biżuteryjną. Chociaż pokażę Wam jeszcze kolczyki, które powstały przed wyjazdem. To moje ulubione CBS. I pierwsza próba filcowania...
Na dzisiaj to wszystko. Odezwę się szybko, bo mam Wam dużo do opowiedzenia i pokazania :)
PS - dziękuję za życzenia pod ostatnim postem :)
Bardzo fajne tworki, ale ta pierwsza bransoletka zdecydowanie najbardziej mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńFajne biżutki, obie bransoletki śliczne. Zazdroszczę Ci trochę, bo ja sobie nie wyobrażam w drodze wyginać moich drucików. No może na upartego coś by powstało ;) No ale wymagają potem oksydowania, co w podróży jest... całkowicie niemożliwe ;) Koralikowanie to chyba trochę co innego. A przynajmniej nic nie wskazuje żeby Twoim czegoś brakowało przez utrudnione warunki pracy ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, chwal się co tam jeszcze masz do pokazania! :D