piątek, 31 sierpnia 2012

Na osłodzenie odchodzącego lata...

Kto nie lubi lata? Może inaczej: Kto nie lubi wakacji? No właśnie. Niestety, jak wiadomo wszystko kiedyś musi się skończyć. Ale dlaczego by sobie nie osłodzić bolesnego powrotu do rzeczywistości? ;)

Idealną okazją do takiego właśnie osłodzenia sobie odchodzącego lata, jest aktualne wyzwanie w Kreatywnym Kuferze. Trzeba bowiem zilustrować smak słodki.
Postawiłam na haft koralikowy. Od dawna chodziła za mną jakaś większa forma biżuteryjna. Pomysłów w głowie pojawiło się wiele, ostateczny efekt jest wynikiem mieszanki wielu z nich.
Mój słodki naszyjnik składa się z dwóch głównych elementów haftowanych, połączonych kamieniem. W centrum każdego z tych elementów znajduje się ręcznie wykonany przeze mnie kaboszon. Zrobiony jest z żywicy, a w środku zatopione są  PRAWDZIWE SŁODKOŚCI- POSYPKA DO CIAST. Co tu więcej pisać- pokazuję zdjęcia ;)



Na modelce ;)


Taki wyszedł. Uwierzcie mi, koncepcji na niego było duuużo. Stanęło na tym.
Chyba tyle na dziś. Trzymajcie się :)



niedziela, 26 sierpnia 2012

Szydełkowce

Nie wiem czy pisałam już, ale miałam naprawdę duże problemy z załapaniem o co chodzi w sznurach szydełkowych. Pierwsze podejście do nich zrobiłam zimą. cóż... nasz konfrontacja zakończyła się niestety wynikiem 1:0 (dla szydełka oczywiście...)
Nie poddałam się. Pod koniec lipca jechałam nad morze. Pomyślałam sobie, że fajnie by było mieć co robić podczas ośmiogodzinnej podróży samochodem. Złapałam za.... szydełko  oczywiście. Ale jeśli myślicie, że już od początku było pięknie i różowo, to się mylicie. Szydełko nie udało się ujarzmić tak łatwo. Oto moja pierwsza, o przepraszam- druga próba ;)
No, pozwolicie, że zostawię to bez komentarza ;) 2:0 dla szydełka
Potem już było tylko lepiej. Z pomocą przyszły niezawodne dziewczyny z wizażu. W tym miejscu wielkie ukłony w ich stronę. Dziękuję Wam bardzo :* Okazało się, że źle przekładałam nitkę podczas przerabiania kolejnych koralików. I kordonek był za gruby. Wzięłam największe koraliki jakie miałam i udało mi się stworzyć breloczek. Moje pierwsze "dzieło szydełkowe"




Ale jak miałam zrobić bransoletkę z 4mm koralików? Musiałam kupić cieńszą nić. Tu  pojawił się problem- tak to jest jak się szuka otwartej pasmanterii w niedzielę (w nocy z niedzieli na poniedziałek wyjeżdżałam, a chciałam poszydełkować już w samochodzie). Skończyło się na tym, że przeszukałam cały dom (pomiędzy pakowaniem się na wakacje) w poszukiwaniu odpowiedniej nitki. I znalazłam, tylko miała ona zaledwie 20m (jakaś taka z zestawu do szycia z Lidla). Ale na bransoletkę starczyło :) I podziergałam sobie w samochodzie. Oto co powstało w podróży:



Plusem tego wszystkiego jest to, że mam pamiątkę znad morza- nie wytrzymałam i pierwszego dnia pobytu poleciałam do Kołobrzegu do pasmanterii i zakupiłam polecaną przez szydełkujące dziewczyny nitkę :) .
Jak się rozpędziłam to machnęłam jeszcze gąsieniczkę. Wiem, rąbnęłam się ze dwa razy przy nawlekaniu, ale nie za bardzo wiedziałam jak to naprawić. Zrobiona, też podczas pobytu nad morzem, dla mamy.



No, to już koniec mojej porywającej wakacyjnej przygody z szydełkiem w tle ;) Dziękuję, że wytrwaliście :) Trzymajcie się.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Roczek... ;)

Nie jestem systematyczna. Przynajmniej nie w prowadzeniu bloga :) Kto jest ze mną jakiś czas, ten zdążył się zorientować. Wakacje dodatkowo temu sprzyjają.Ale ja nie o tym. Wiecie co się wydarzyło (prawie) rok temu? ZAŁOŻYŁAM BLOGA. Tak, jestem z Wami już rok, szybko zleciało prawda? Cenny był to rok, szczególnie pod względem craftowym. "Poznałam" wiele ciekawych blogów i zdolnych osób. Nauczyłam się kilku nowych wzorów i technik koralikowych (z resztą nie tylko- pamiętacie epizod z papierową wikliną?). Tak wiele Wam zawdzięczam. Dziękuję :) :) :)

Teraz chciałabym Wam pokazać co dostałam w ramach wymianki z Arterią.

Pięknie, prawda? Dziękuję Mort :*
Nie sądziłam nigdy, że to powiem, ale prawda jest taka: chyba odczuwam przesyt wymianek :( W ostatnim czasie brałam wdział w (zbyt) wielu tego typu zabawach. Nie oznacza to jednak, że zamierzam skończyć z wymiankami na dobre. O nie! Muszę po prostu zrobić sobie przerwę, żeby na nowo czerpać z tego radość. Akurat mam jedną na wykończeniu i na razie starczy.
Na koniec jeszcze takie zwyczajne indiańce. Miały być na specjalną okazję, ale, że akurat kilka dni wcześniej doszła do mnie paczka od Mort, to indiańce zostały w szufladzie. 


No chyba tyle. Mam nadzieję wpadać tu częściej, zobaczymy jak będzie z realizacją. trzymajcie się :)