Kilka razy zabierałam się do tego wzoru. Coś nie szło. Właściwie to nic nie szło. Do wczoraj . Wczoraj w końcu udało mi się upleść pierwszego beaded beadsa. A potem drugiego, trzeciego i czwartego. I tym właśnie sposobem, w ramach odpoczynku od haftu koralikowego, powstały dwie pary słodkich maleństw. Jedne są wyplecione z koralików toho, drugie z niemiłosiernie krzywych szklanych koralików zakupionych na samym początku przygody z biżuterią. Różnica, jak dla mnie, widoczna i to bardzo. Zapraszam do oglądania.
PS- mam nadzieję, że zdjęcia choć odrobinę lepsze od tych wczorajszych.
Fajne sztyfty- wyglądają jak jeżyny, chciałabym takie zrobić, ale na razie obszywanie kulek nie wychodzi mi idealnie. p.s. pisze się "nareszcie" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ania.
Też mi się skojarzyły z jeżynkami :) Jaki to kolor toho jak można wiedzieć? Bo bardzo ładny. Szkoda tylko że moje zamówienie już do mnie jedzie :P
OdpowiedzUsuńO matko! Jaki wstyd - błąd ortograficzny już w 2 poście ;( Przepraszam Was i oczywiście już poprawiam.
OdpowiedzUsuńBilq mnie kolor też zachwycił, nazywa się Metallic Cosmos. Dziękuję za odwiedziny :)
Oj, tam błąd ortograficzny to nie koniec świata.
OdpowiedzUsuńŚliczne jeżynki, zwłaszcza na biglach.
koralowy-swiat-lien.blogspot.com
Ja też tatę wykorzystałam do zrobienia krosna:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za informacje o tym kursie, na pewno się przyda:)
OdpowiedzUsuńŚliczne jeżynki. Ja osobiście nie widzę różnicy między koralikami. Tzn widzę, ale nie jakościową...
OdpowiedzUsuń:)
Jeżynki są przeurocze :)
OdpowiedzUsuń