piątek, 4 listopada 2011

Rocznica

Tak, obchodzę rocznicę. Co prawda nie jest to rocznica powstania bloga, ale myślę, że mogę, a nawet powinnam wspomnieć tu o niej. Otóż dokładnie rok temu, po raz pierwszy pokazałam światu swoją biżuterię, dokładniej mówiąc "wrzuciłam" jej zdjęcia na wizaż. J na pewno tego nie żałuję. Może czasem pojawiały się słowa krytyki, ale była to taka "dobra" krytyka :). Właśnie dzięki niej jestem tu dziś- dziewczyny z wizażu pokierowały mną po odpowiednich biżuteryjnych ścieżkach.  Powiedziały co poprawić, ulepszyć, zmienić. Pochwaliły, motywowały. Dzięki nim poznawałam coraz to nowe techniki tworzenia biżuterii, próbowałam ich. A jak to się konkretnie zaczęło??? Nie nadzwyczajnie, tak jak zaczynała większość z Was: składaczki. Ot, koralik na druciku, krzywy loop (wstyd się przyznać ale wciąż nie wychodzą perfekcyjnie).Tu taki jeden z pierwszych komplecików: 
Przepraszam za zdjęcie z wizażu, ale obecnie nie mam innego. Potem zafascynowana pracami dziewczyn w technice wire-wrapping (która swoją drogą w czasie kiedy pojawiłam się na forum, była "modna" ) sama sięgnęłam po druciki. I to był błąd ;) ale cóż, podobno człowiek właśnie na błędach się uczy. Pozwolicie, że w tym miejscu nie pokażę żadnej przykładowej pracy, ale wierzcie mi na słowo- robię to dla Waszego dobra ;) Kto widział, ten widział, a kto nie widział nie na czego żałować. Podsumowując: TO NIE BYŁO TO, i pomimo szczerych chęci, nic mi nie wychodziło. W tym momencie mojej "biżuteryjnej kariery" pojawiła się drobnica, która jest ze mną do dziś.Były koralikowe zwierzaki, bransolety tkane na krośnie i inne dziwne rzeczy. A to moja plecionka- pierwsza z tych "poważniejszych":
 Indiańce, moja miłość. Naprawdę lubię ten wzór, tak jak CBS. Wracając jednak do indiańskich kolczyków, to tym razem wszystko wydarzyło się za sprawą niejakiej Martvej, jednej z moich koralikowych guru.(Potem poznałam oczywiście wiele naprawdę wspaniałych plecionarek, ale to od niej się zaczęło).  Jej biżuteria sprawiła, że zaczęłam pleść. Potem już poszło z górki: wyplotłam pierwsze CBSy, koralikowe sznury, próbowałam coraz to nowych wzorów. No i dobrnęłam do teraźniejszości, czyli czasu od kiedy prowadzę bloga: haft koralikowy i znowu plecionki.
Miło mi było tak powspominać jak to się zaczęło, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Skończyłam już nowy haftowany komplecik, jutro jak zrobię zdjęcia to pokażę. Jeszcze raz dziękuję, że byłyście przez ten rok ze mną :)

2 komentarze:

  1. Gratulacje! Może i nie spędziłam tu całego roku, ale z pewnością zostanę tak długo, jak długo będziesz prowadziła ten lub inny blog. Niech ci wena dopisuje, a inspiracje znajdują się codziennie! :)

    OdpowiedzUsuń